Obserwując tak wyidealizowaną rolę alkoholu w naszym życiu, nietrudno jest założyć, że rzeczywiście dodaje on odwagi. To silnie zakorzenione przeświadczenie ma nawet odzwierciedlenie w języku. Mówi się przecież, że ktoś napił się dla kurażu. Ile jest w tym wszystkim prawdy a ile iluzji?
W dzisiejszych czasach większość prawdziwych niebezpieczeństw została wyeliminowana z naszego codziennego życia. Nie chodzimy polować, walczyć z sąsiednim plemieniem ani dzikimi zwierzętami.
W rezultacie strach, który jest jednym z naszych naturalnych instynktów, umożliwiającym przetrwanie, uznawany jest za coś niepotrzebnego. Za słabość, którą należy stłumić.
Strach to reakcja fizjologiczna, która powstrzymuje nas przed podjęciem niepotrzebnego ryzyka. Kiedy go odczuwamy, przez nasze ciało płynie adrenalina, jesteśmy uważniejsi, wyostrzają nam się zmysły, szybciej reagujemy i sprawniej podejmujemy decyzje. Te biologiczne symptomy są więc bardzo potrzebne w sytuacjach stresujących.
Jak alkohol wpływa na strach?
To właśnie te trzy procesy dziejące się jednocześnie sprawiają, że wydaje nam się, że alkohol dodał nam odwagi.
Czym jest odwaga?
Zgodnie z definicją odwaga to zdolność zrobienia czegoś, podjęcia ryzyka, mimo silnych obaw lub strachu. To „cecha kogoś, kogo nie przerażają i nie zniechęcają do działania trudności i niebezpieczeństwa” (Wielki Słownik Języka Polskiego).
Kiedy mimo strachu działamy – niezależnie, czy jest to przemówienie publiczne, uratowanie kota przed kołami nadjeżdżającego samochodu, czy drastyczne wyjście ze swojej strefy komfortu – wtedy można mówić o odwadze.
Biorąc pod uwagę, że alkohol tłumi strach i sprawia, że przestajemy go odczuwać, to czy picie rzeczywiście można nazwać odwagą? Czy nie przypomina to raczej chowania głowy w piasek, jak przez przysłowiowego strusia?
Jako ciekawostkę warto wspomnieć na marginesie, że prawdziwe strusie nie chowają głowy w piasek w obliczu zagrożenia, tylko kopią w ziemi dołki, które wykorzystują jako gniazda dla swoich jaj. Struś chowający głowę w piasek jest więc mitem, ale powiedzenie na tyle mocno funkcjonuje w powszechnym obiegu, że może być dobrym odniesieniem do picia alkoholu dla odwagi.
Nie ma przecież dużej różnicy między znieczulaniem się alkoholem na nadchodzące zagrożenie a ładowaniem głowy w piasek, żeby tego zagrożenia nie widzieć.
Czy jedno lub drugie można nazwać aktem odwagi?
Hangxiety – więcej lęku, mniej odwagi
Hangxiety to angielskie słowo, które pochodzi od słów hangover (kac) i anxiety (lęk, niepokój). Określa ono uczucie, którego wielu regularnie pijących doświadcza dzień po spożyciu alkoholu.
Kac wywołuje w organizmie stres fizjologiczny. Odbywa się to w następujący sposób:
Im więcej pijemy, tym częściej doświadczamy hangxiety, a utrzymujący się przez kilka dni, zaniżony poziom dopaminy powoduje coraz więcej problemów z regulowaniem własnych emocji i naturalnym radzeniem sobie z lękiem.
Z czasem alkohol będzie wywoływał w nas coraz częstszy niepokój, a nawet stany lękowe. Tym bardziej dziwi więc nazywanie go „odwagą w płynie”.
Odkryłem, że odwaga to nie brak strachu, ale pokonanie go. Odważny człowiek to nie ten kto nie czuje lęku, ale ten, kto przezwyciężył odczucie strachu.
~ Nelson Mandela
Źródła:
Anne Grace, Obnażony umysł (oryg. Naked Mind).
Allen Carr, Prosta metoda, jak skutecznie kontrolować alkohol (oryg. The Easy Way to Control Alcohol).